Nie udało się...

Nie udało się...

Na tablicy świetlnej,  przynajmniej tej wirtualnej, była sześćdziesiąta minuta meczu.

 

Jakub Urban  wspaniałe uwolnił się od opieki obrońców i znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem przeciwnika.  W tym momencie meczu był remis 1-1, sytuacje pod bramką Arki powtarzały się co chwilę,  były słupki, poprzeczki, stuprocentowe sytuacje.  Zawodnicy z Gdyni w mocnych, brutalnych słowach, strofowani przez swojego trenera, nie umieli znaleźć recepty  na nasz zespół. Do końca meczu pozostało dwadzieścia minut  i wtedy właśnie los,  ten piłkarski los, zakpił sobie z nas okrutnie.

Nasz zawodnik nie wykorzystał doskonałej okazji sam na sam, piłka minęła słupek o milimetry.  W odpowiedzi Arka bezpośrednio z rzutu rożnego, szczęśliwie zdobyła w tym meczu prowadzenie.  A potem  była już tragedia...

Rzuciliśmy się do szybkiego odrobienia straty i dostaliśmy kolejnego gonga. Po trzeciej bramce mecz się dla nas skończył.  Trener dał szansę posmakować walki z Arka Gdynia wszystkim zawodnikom,  Przegraliśmy.   Schodziliśmy z boiska w wielkim smutku.

Paradoksalnie,  właśnie te smutne twarze po zakończonym spotkaniu, świadczą, jak dobrze zagraliśmy, jak byliśmy blisko sprawienia sobie wielkiej niespodzianki.  Panowie,  w rundzie jesiennej zdobyliście tylko cztery punkty.   Teraz,  macie już szesnaście i odczucie piłkarskiego kaca, ze nie udało się pokonać współlidera tabeli.  Czyż to nie jest piękne?  

Wielkie brawa dla wszystkich zawodników.  Byliście naprawdę wspaniali i jesteśmy z Was naprawdę dumni.

NAJWIĘKSZY PLUS MECZU   trafia do Grzegorza Szypulskiego.

Grzesiu, to był naprawdę dobry występ w Twoim wykonaniu. Mądry i skuteczny. Brawo.

MORENA GDAŃSK - ARKA GDYNIA 1:5 (1-1)  Branka dla GKS:  Oskar Zarembski.

Powiązana galeria:
zamknij reklamę

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości