Zmarnowana wyjątkowa szansa na pokonanie Lechii...

Zmarnowana wyjątkowa szansa na pokonanie Lechii...

Nasi juniorzy rocznika 2003 w kolejnym meczu przegrali w Klukowie z Lechią Gdańsk 2:4 (0-3).Bramki dla GKS w tym meczu zdobyli:

Patryk Podsiadły (Filip Krewniak)

Michał Kamiński (Szymon Osmałek).

Zawodnicy Moreny przegrali mecz ligowy z Lechią, ale trzeba przyznać, że już dawno nie byliśmy tak blisko pokonania sławnego rywala.  I tu pojawia się pytanie, czy bardziej chwalić za ambitna walkę, za nastraszenie silniejszego przeciwnika, czy też zganić za niewykorzystanie niepowtarzalnej wręcz szansy?

Osobiście skłaniam sie ku temu drugiemu. 

W pierwszej połowie generalnie przecieraliśmy oczy ze zdumienia.  Gdzie jest zespół, który pokonał nas w pierwszym meczu osiemnastoma golami, który zdobył w lidze grubo ponad sto bramek, a stracił tylko trzy?  I gdyby tylko nasi chłopcy szybciej uwierzyli, że pokonać na boisku można także Lechię, że da się im napędzić stracha, że można strzelać gole, walczyć z nimi jak równy z równym,  to sprawilibyśmy wielka sensację.  A tak?

Zaczęliśmy mecz bardzo bojaźliwie, mając zapewne w pamięci klęskę w pierwszym spotkaniu.  Daleko od rywali, delikatnie,  bez walki, bez zdecydowania w obronie.  Jedynie Nikodem Zdanowicz w tej części gry starał się walczyć fizycznie z przeciwnikami. Naszą ospałość wykorzystali  goście zamieniając szybciutko dwa rzuty rożne na dwa gole.  Parę minut później sprezentowaliśmy  rywalom trzeciego gola i wydawało się, że może dojść do powtórki  z pierwszego, jesiennego meczu.  Ale im dłużej trwał mecz, tym bardziej stawał się wyrównany.  Do przerwy więcej goli już nie zobaczyliśmy.

Druga połowa meczu to była zupełna odmiana.  Nasi gracze z minuty na minutę nabierali coraz większą ochotę do gry, aż wreszcie uznali, że już się nie boją i teraz dopiero pokażą, co potrafią.  Sygnał do ataku dał fantastycznym strzałem niemal z bocznej linii boiska Patryk Podsiadły. Efektowny strzał i jest gol.  Stadiony świata. Lechiści mocno zaskoczeni takim obrotem sprawy, a nasi w coraz większym gazie.   Kolejna akcja, kolejne zamieszanie i największym spokojem wykazał się Michał Kamiński.  Strzał przy słupku i jest już tylko 2-3!

Nastały kolejne gorące minuty, kiedy zawodnicy Moreny byli o krok od strzelenia wyrównującego gola, a rywale mocno przestraszeni bronili się.   Szczęście dla nas było blisko, ale nie udało się.  W ostatniej minucie nadzialiśmy się na kontrę Lechii,  po której straciliśmy czwartego gola.  Przegraliśmy.

Oczywiście, możemy cieszyć się, że napędziliśmy takiego stracha Lechii, że jako jedyni w lidze strzeliliśmy liderowi tabeli dwa gole, że było blisko.   Ja jednak żałuję, że nasi chłopcy zmarnowali szansę na sprawienie sobie, i swoim sympatykom, wielkiego prezentu.  Wystarczyło tylko szybciej uwierzyć w swoje możliwości, zagrać agresywnie od początku, a nie od 45 minuty i byłoby świetnie. Szkoda.

Mecz z Lechią  to już historia. Najważniejsze pytanie na dziś,jest takie, czy wyciągnięcie z tego meczu wnioski i następnemu rywalowi pokażecie, że potraficie... 

Powiązana galeria:
zamknij reklamę

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości