Siódme miejsce w Somoninie...
Po ostatnich udanych meczach zawodnicy rocznika 2003 GKS Moreny Gdańsk jechali na kolejny turniej do Somonina w dobrych nastrojach. Oczekiwaliśmy dobrej gry i dobrego wyniku. Niestety, tym razem się nie powiodło. Dobrej gry było niewiele, a wyniku również, bo trudno za wielki sukces uznać siódme miejsce.
Turniej rozpoczął się jednak całkiem udanie od wygranej naszej drużyny z ekipą Gowidlina. Byliśmy lepsi, kontrowaliśmy grę, mieliśmy przewagę, a co najważniejsze, potrafiliśmy tę przewagę udokumentować. Maks Mistewicz wykończył akcję Patryka Prokopiuka. Brawo. Dobry początek w rozgrywkach halowych to połowa sukcesu. Nikt się wtedy nie spodziewał, że na drugiego gola naszej drużyny będziemy musieli poczekać aż do po południa.
Mecz z Osiczanką Osice był jeszcze niezły. Mieliśmy dużą przewagę, mnóstwo sytuacji, rywale niemal nam nie zagrażali, ale piłka wpaść do siatki nie chciała. Właściwie wpadła raz:
Zremisowaliśmy z Osiczanką 0-0 i doprawdy trudno było uwierzyć w to, że my zajmiemy w turnieju dopiero siódme miejsce a drużyna z Osic zagra w wielkim finale. Cóż, taki jest sport.
Przed ostatnim meczem grupowym mieliśmy zapewniony awans do ćwierćfinału, ale zawsze warto wywalczyć wyższą pozycję w tabeli, aby później zagrać z teoretycznie słabszym rywalem. Niestety, my bardzo skomplikowaliśmy sobie sytuację, przegrywając mecz, którego przegrać nie mieliśmy prawa. Ale tak to jest, kiedy lekceważy się rywala jeszcze przed gwizdkiem sędziego. Właściwie, to i tak nie mieliśmy wielu szans w tym starciu, wystarczy spojrzeć ma herb klubowy naszego rywala z Debrzna:
Porażka z Debrznem sprawiła, że w ćwierćfinale trafiliśmy na najlepszy chyba zespół turnieju GTS Pruszcz Gdański. Zawodnicy Moreny nie podjęli walki w tym spotkaniu przegrywając gładko 0-3. Szybko straciliśmy gola, potem było już tylko gorzej. Rywal ograł nas zasłużenie, mimo, że nasz Trener długo obmyślał strategię na to spotkanie:
a Kierownik próbował różnych pocieszeń:
Tego dnia zagramy jedynie o miejsce V-VIII.
Ale i to okazało się za wiele, bo chłopcy załamali porażką w ćwierćfinale, równie bezdyskusyjnie ulegli Jantarowi Ustka 0-3. Tym razem było więcej walki, kilka szans, ale koniec końców to piłka wpadała jednak do naszej bramki:
Pozostał jedynie mecz pocieszenia o miejsce siódme. Rywal był trudny, Amator Kiełpino to niezła drużyna, ale tym razem chłopcy z Moreny zagrali bardzo dobre spotkanie. Po prostu postanowili, mimo wszystko, dobrze pożegnać się turniejem. Wygrali 2-0, po golach Maksa Mistewicza
i debiutanckim golu Patryka Podsiadły oraz dwóch asystach Szymona Osmałka. Wygraliśmy 2-0, ale mogło być różnie, gdyby nie dobra postawa w obronie Patryka Prokopiuka i świetna dyspozycja w bramce Konrada Czacha. Rywale byli rozczarowani, nie wszyscy przełknęli gorycz porażki:
Zakończyliśmy turniej na siódmym miejscu. Ale taki jest sport. Na szczęście okazji do poprawy nastrojów na pewno nie zabraknie.
Komentarze