Porażka z Polonią Gdańsk...
Przegraliśmy mecz z Polonia Gdańsk 0:17.
No cóż, w życiu zdarzają się większe nieszczęścia, niż bardzo wysoka porażka w meczu piłki nożnej. Trzeba z tym żyć.
Zwykle w takich przypadkach mówi się, że wynik meczu mówi wszystko i tutaj, rzeczywiście, tak jest. Przegraliśmy ten mecz katastrofalnie wysoko i nie ma co tego przekłamywać.
Warto jednak zwrócić uwagę tym, których na meczu nie było, że przegraliśmy z zespołem grającym świetną, absolutnie dla nas nieosiągalną, piłkę. Grali bardzo szybko i dokładnie, mieli swoje pomysły na grę i je, jedne po drugich, realizowali. Piłka im w grze nie przeszkadzała, stwarzali sobie mnóstwo sytuacji bramkowych i bezlitośnie je wykorzystywali. Gratulacje dla Trenera i zawodników Polonii za kawał naprawdę dobrej piłki. Mam jedynie nadzieję, że jeśli spojrzą na ten mecz obiektywnie, to zobaczą, że chłopaki z Moreny, na tyle, na ile mogli, starali się nie odstawiać nóg i dorównywać kroku, zdzierać do krwi kolana. A że nie wyszło? Cóż.
Nie można przejść obojętnie wobec walki o każdą piłkę, nawet tę przy wyniku 0:15 Krystiana Gaczoła, świetnych parad w bramce Sebastiana Rynasa, czy kilometrów przebiegniętych przez Noska. Szkoda, że to wszystko poszło na marne.
Głowa do góry, chłopaki.
Szacunek dla Was, że graliście do końca. Ja, osobiście, po pierwszej połowie pewnie uciekłbym do domu, a Wy walczyliście dalej. Są takie ligi na świecie, gdzie jeden czy drugi zespół wygrywa mecze ze słabszymi rywalami po 10:2, czy 7:1, ale każdy gra dalej o swoje cele, na miarę swoich określonych możliwości.
Komentarze