Nie daliśmy rady w Czersku...
Z dużym niepokojem o losy meczu udaliśmy się w sobotę do odległego Czerska na kolejny mecz ligowy chłopców rocznika 1998/2001. Plaga chorób i kontuzji tak bardzo przetrzebiła nam skład, zwłaszcza w formacjach obronnych, że poważnie obawialiśmy się o nasz występ. Nie wypadło to źle, ale niestety, punktów nie przywieźliśmy. Morena uległa Borowiakowi Czersk 1:2 (1-0) a bramkę dla naszej ekipy zdobył Jakub Kisielewski.
Emocji w tym spotkaniu było naprawdę wiele. Dwa rzuty karne dla gospodarzy, oba koncertowo zmarnowane po strzałach w poprzeczkę oraz słupek, sytuacje sam na sam obronione przez Sebastiana Rynasa, żółta kartka którą zobaczył nasz bramkarz, parę świetnych naszych akcji, naprawdę dobra gra naszej drużyny i prowadzenie do przerwy po efektownym strzale z rzutu wolnego Jakuba Kisielewskiego,pod poprzeczkę czerskiej bramki. To wszystko widzieliśmy w pierwszej połowie. Było naprawdę bardzo dobrze. Mądrze do przodu, z determinacją w obronie, graliśmy dobra piłkę.
Niestety, druga połowa była już dużo gorsza w naszym wykonaniu. Borowiak zepchnął nas do defensywy, a my nie potrafiliśmy odpowiedzieć im zagrożeniem w ataku. Nie udało się utrzymać dobrego rezultatu do końca. Dwa razy gospodarze znaleźli sposób na pokonanie naszego bramkarza. Kończyliśmy mecz w dziesiątkę, po drugiej żółtej kartce dla Sebastiana, z jednym zawodnikiem z pola w rezerwie, z walczącymi dzielnie, ale opadającymi z sił chłopakami, jeszcze raz spróbowaliśmy uratować punkt. Było blisko, zabrakło odrobiny fartu.
Przegraliśmy mecz 1:2. Wygrana Borowiaka zasłużona, ale postawy naszego zespołu nie mogliśmy się wstydzić. Wszyscy, absolutnie wszyscy, dali z siebie wszystko, to co mogli. Nie udało się.
NAJWIĘKSZY PLUS MECZU? Przed meczem bardzo obawialiśmy się postawy zmienników nieobecnych w liniach obronnych Janka i Noska. Paradoksalnie, to były nasze naprawdę silne punkty. Maciek i Radek rozegrali świetne zawody, pokazując, że mogą być dla trenera dobrą alternatywą w liniach obronnych dla występujących tam zazwyczaj kolegów.
Brawo Radek, Brawo Maciej, daliście radę!
Komentarze