Do rodziców słów kilka...
Kochani, powołałem do skromnego życia tęstronę dla wszystkich.Może nie jest to coś wielkiego, ale jednak kosztuje sporo pracy, poświęcenia, wolnego czasu, trochę zdrowia i odrobiny pieniędzy. Powstało to właśnie dla nas wszystkich. Głównie dla naszych chłopców, aby mogli zobaczyć trochę inny wymiar tej zabawy, którą polubili. Aby mogli zobaczyć swoje zdjęcia w publicznym, jakby nie było, medium, żeby mogli o sobie i swoich poczynaniach na boisku, poczytać, żeby zobaczyli jak grają na filmach, nawet jeśli to bardzo nieudolne filmy. Żeby fascynowali się rywalizacją, tabelami, współzawodnictwem, strzelaniem bramek itp. Żeby, w końcu, mogli wymieniać informacje, myśli, pomysły, odczucia.Tymczasem, miejsce, które powstało, stało się areną brudnych ataków, złośliwości, kłamstw i wyzwisk. Nie mogę na to pozwolić, choćby tylko dlatego, że rzecz dotyka w głównym stopniu mojego syna. Mogę te ataki jeszcze zrozumiećw sytuacji, kiedysą autorstwa dziesięcioletnich chłopców, ale zupełnie nie do zaakceptowania jest sytuacja, kiedy tworzą ten ferment dorośli. Czyżby to było leczenie jakiś kompleksów na publicznym forum?Od początku starałem się pisać obiektywnie, choć nie jest to proste, jeśli zważyć, że po boisku biega za piłką także mój syn. Mimo to, pisałem w miarę obiektywnie o boiskowych wyczynach naszych chłopaków. Kiedy w pierwszym mecz w Sobowidzu Filip wpuścił głupią bramkę, nie zawahałem się napisać, zgodnie z prawdą, że padła po jego błędzie, choć mogłem to usprawiedliwiać tremą, i prostym faktem, że były to jego pierwsze w życiu minuty spędzone na boisku, w prawdziwym, jakby nie patrzeć, meczu.Kiedy Damian rozegrał naprawdę dobry mecz w bramce w ostatnim spotkaniu z Lechią, również o tym napisałem, bo uznałem, że to ważne, także dla niego. Nie piszę o rzeczach negatywnych, nie wprowadziłem ocen zawodników, zakładając, że mają być jedną grupą chłopaków, jedną drużyną, wspólnie rywalizować z przeciwnikami, a nie z kolegami z drużyny.Nie wpisywałem negatywnych komentarzy dotyczącychposzczególnych chłopców, choć stojąc z boku boiska można ich usłyszeć naprawdę wiele.Jak widać nie wszyscy rozumieją tę konwencję. Ponieważ czytają to zapewne nasze dzieci, nie będę podawał numerów, faktów, ani tego, że jak zapewne wiecie, każdy komputer ma swój własny numer identyfikacyjny, i niektóre wpisy przypisane były do tego samego numeru.Liczę, że wszyscy zrozumiemy problem. Inaczej, zwyczajnie powrócimy do stanu poprzedniego. Ja przeżyję, dzieciakom, zdaje się będzie przykro. Żeby sprawa była jasna: zachęcam szczerze do aktywności na tej stronie. To nie jest strona na moją wyłączność! Każdy ma prawo zamieścić tu swoje opinie, możemy o tym porozmawiać, nawet pospierać się. Każdy może zamieścić swoją ocenę meczu, sprawozdanie, swoje zdjęcia z danego meczu. Zapraszam.Pamiętajcie tylko o tym, że tę stronę odwiedzają głównie (a może jednak nie?) nasze dzieci, to one czytajątakże wpisy i komentarze i również na tej podstawie wyrabiają sobie ocenę rzeczywistości, która je otacza.
Stanisław Gramann
Komentarze