Była walka, ale jest tylko porażka...
Porażką 0:3 z Bałtykiem Gdynia zakończył się nasz kolejny mecz ligowy w rozgrywkach Ligi Juniorów Młodszych B1.
Przegraliśmy z lepszym rywalem zasłużenie, ale nie oddaliśmy pola gry ani na moment, stawiając przeciwnikowi bardzo twarde warunki gry. Niemal do końca wynik trzymał w niepewności. Można teraz gdybać, co byłoby, gdyby nasi zawodnicy wykorzystali swoje stuprocentowe okazje do strzelenia goli.
Szybko w tym meczu straciliśmy gola. Strzał zawodnika Bałtyku zza pola karnego odbił Sebastian Rynas, ale na obronienie dobitki już nie miał szans. Szkoda, ze nikt nie uprzedził zawodnika z Gdyni. Bramka z dziewiątej minuty okazała się bardzo brzemienna w skutkach, bo przez wiele następnych minut, mimo wielu okazji, lepszych i gorszych akcji z obu stron, był to jedyny gol meczu. Dopiero w sześćdziesiątej minucie spotkania padł drugi gol dla Bałtyku. Zupełnie niepotrzebny. Nie podcięło nam to mimo wszystko skrzydeł i do końca walczyliśmy o poprawienia niekorzystnego rezultatu. Zobaczyliśmy w tej fazie gry, mimo dużego już zmęczenia i zmian w składzie, naprawdę kilka bardzo udanych akcji, które bardzo nam się podobały. Gola zdobyć się nie udało. Strzelili goście i mecz zakończył się nasza przegraną 0:3.
Pomimo wszystko, uważam, że był to nasz najlepszy mecz w tym sezonie. Zaprezentowaliśmy się zupełnie dobrze. Daliśmy z siebie naprawdę wszystko i do nikogo nie można mieć większych pretensji. Widok zmęczonych schodzących z boiska Dawida Wybranowskiego, czy Kuby Urbana z bolącymi plecami, był budujący. Oni, i cała reszta, dali z siebie absolutnie wszystko. A że nie wyszło? Cóż, przegrywamy kolejny mecz z drużyną, która ma czołowych zawodników ze swojego rocznika, wyselekcjonowanych, długo ze sobą trenujących. Chłopaki, nie przeskoczymy, zwłaszcza z dnia na dzień, pewnych swoich ograniczeń. Straciliśmy w ostatnim czasie kilku kluczowych dla naszej gry i strzelania bramek zawodników. Janek Kowalina, Paweł Przybysz, czy wcześniej Gracjan Karski , czy Klaudiusz Gergella strzelili dla Moreny oficjalnie prawie trzysta goli. Uwierzycie? Trzysta goli. A teraz grają inni i trzeba to poukładać. Mamy swoje ograniczenia, swój określony potencjał, ale uważam, że naprawdę nie ma między nami wielkiej przepaści. W każdym meczu walczymy, strzelamy, trochę nam brakuje. Ale jeżeli każdy grający w meczu, będzie schodził z boiska z poczuciem dobrze wykonanej roboty, z przekonaniem, że dał z siebie tyle, ile mógł, to już będzie dobrze. Nie wygramy jeszcze wielu meczów, tak pewnie będzie, ale nie pozwólcie, żeby Was to poróżniło między sobą. Sport to wielkie emocje, walka, nerwy. Zupełnie zrozumiałe są często pretensje, czy nawet mocne słowa. Powiem wprost: wolę zawodników wrzeszczących na siebie w czasie meczu, nawet czasem za ostro, niż takich, dla których to wszystko jest mało ważne i przechodzą zupełnie obok meczu bez emocji.
Ale po końcowym gwizdku zawsze jest jakiś następny mecz, następny trening, następny cel do zrealizowania. A że piłka nożna jest sportem zespołowym, to udać się to może tylko WSPÓLNYM WYSIŁKIEM.
Brawo, chłopaki. To był naprawdę dobry mecz. Za tydzień sobie poprawicie humory, zobaczycie!
Wyjątkowo trudno dziś wyróżnić kogoś indywidualnie. Dobra gra bloku obronnego, heroiczna walka Krystiana Gaczoła i Kacpra Kęski w ataku z wieloma rywalami. Powiem tak, Krystian, to niesamowite, ile walki, sił i energii wkładasz w rywalizacje z przeciwnikami. Niesamowite.
Bardzo dobre zmiany dali dziś zawodnicy wchodzący na boisko. Mateusz Kinczewski dobrze radził sobie w defensywie, a grający w pomocy Grzegorz Szypulski oraz Aleksander Dziedzic naprawdę mogli się podobać i widać było coraz większą pewność w ich grze.
Indywidualne wyróżnienie za dzisiejszy mecz tym razem dla:
Bardzo solidnie dziś Filip zagrałeś w obronie. Zabrakło trochę więcej akcji do przodu, ale można to zrozumieć, widząc ile pracy miałeś w defensywie z zawodnikami Bałtyku. Gratulacje, to był Twój dobry mecz.
Komentarze