BEKO CUP 2015, czyli: niedziela będzie dla nas...

BEKO CUP 2015, czyli: niedziela będzie dla nas...

BEKO CUP 2015, czyli niedziela będzie dla nas…

W przedświąteczny  weekend  miałem wielką przyjemność, wraz z silną reprezentacją  GKS MORENY GDAŃSK, uczestniczyć w ogólnopolskim turnieju piłki nożnej BEKO CUP 2015 w Poznaniu.

A jak było?

Posłuchajcie.

Wstawanie w środku nocy nigdy nie jest fajne, ale tym razem czekała nas podróż do Poznania. Zbiórka na dworcu w Gdańsku, trzeba powoli budzić się do życia.

Ostatnie chwile oczekiwania. Poziom naładowania baterii? Raczej niski, jak to nad ranem.

Z tego też powodu, podróż minęła szybko i bezboleśnie, chłopcy dopiero budzili się do życia.

Pociąg spóźnił się tylko dziesięć minut, więc w dobrych nastrojach zaczęliśmy biegać po poznańskim dworcu szukając dalszej drogi. Trochę to potrwało, kilka tuneli odwiedziliśmy, parę razy zawróciliśmy, ale w końcu udało się odnaleźć odpowiedni szybki tramwaj linii numer 14:

Potem tylko przesiadka na autobus, poprzedzona zwiedzeniem kilku kolejnych tuneli i wyjść i podjeżdżamy pod halę sportową Morasko:

Hala piękna, zapowiada się udany weekend i ciekawe granie.

Dostajemy swoją szatnię:

I zaczyna się wielkie granie:

Na początek zapachniało mocno Champions Leaque:

Piękna uroczystość, a potem dalej doświadczamy magii wielkiej imprezy. Każdy kolejny mecz poprzedzany jest uroczystym wprowadzeniem, asystą honorową, muzyką, konferansjerką profesjonalnego dziennikarza, na co dzień komentującego mecze Lecha Poznań w poznańskim  radio.  Dwanaście ekip z całej Polski podzielonych na dwie grupy.  Ci najlepsi zagrają w niedzielę o puchar Ligi Mistrzów, dwie kolejne o Ligę Europy, a Ci najsłabsi w sobotę,  w niedzielę spotkają się, aby walczyć o Puchar Polski.   Nic tylko grać!

No i my gramy. Na początek ROZWÓJ KATOWICE, czyli ten klub, w którym swoje pierwsze gole strzelał Arkadiusz Milik. Mecz zacięty, z naszą przewagą, wieloma próbami zdobycia gola, ale dopiero skutecznie wykonany rzut wolny przez Filipa Krewniaka, dał nam gola, wygraną i pierwsze trzy punkty w turnieju.

Pewnie nie tylko ja uważałem wtedy, że to nie będą ostatnie punkty Moreny tego dnia. Noc cóż, sport jest piękny, między innymi dlatego, że często stawia nas do pionu. :)

Kolejny rywal, FASE Szczecin, był dla nas zupełnie nieznany. Niesłusznie, bo to drużyna, która zajmuje w zachodnio -pomorskim makroregionie drugie miejsce w tabeli tuż za Pogonią Szczecin, z ponad setką strzelonych bramek w rozgrywkach ligowych.

No i nie mieliśmy wiele do powodzenia w tym starciu. Mocna lekcja futbolu od szczecińskiej drużyny.

Później okazało się, że nasi przeciwnicy wygrali wszystkie swoje sobotnie mecze, strzelając siedemnaście bramek, tracąc tylko jedną.

Trzeci mecz przegrywamy 0-2 FA Leszno. Mogło i powinno być lepiej, ale zagraliśmy mało zdecydowanie, nieskutecznie, bez wyrazu.

Kolejny mecz i rywalem jest VARSOVIA Warszawa. Varsovia, czyli dla odmiany klub, w którym zaczynał swoją przygodę z piłką Robert Lewandowski. Może właśnie duch Roberta tak sparaliżował naszych piłkarzy, że walki w tym meczu nie podjęli, a kolejne gole zawodników ze stolicy, przyjmowaliśmy ze spuszczoną głową, jakby to było oczywiste. Skończyło się na wstydliwym 0-7.

Na koniec zmagań, już bez szansy na coś więcej, niż niedzielne zmagania o Puchar Polski, spotkaliśmy się z gospodarzami turnieju UKS Złoci Złotkowo. Przegraliśmy 1-2, po ładnej akcji i bramce Patryka Podsiadłego. Przez grzeczność nie ma co dalej tematu tego meczu rozwijać.

Zajmujemy więc w sobotę ostatnie, szóste miejsce w grupie, z jedną wygraną, dwoma strzelonymi golami. Słabo, kiepsko, ale rozmowa w szatni przebiegała pod jednym hasłem: niedziela musi być dla nas. Co się stało, to się nie odstanie. Jeśli chcemy wrócić do Gdańska w dobrych nastrojach (a chcemy), jeśli chcemy coś jeszcze wygrać, zdobyć, (bardzo chcemy) w niedzielę musimy zagrać zdecydowanie lepiej i powalczyć o Puchar Polski.

Nastroje w ekipie nie najlepsze, ale żyć trzeba dalej, udajemy się do hotelu wypłakać w poduszki swoją porażkę :)

Podróż była krótka i szybka dzięki uprzejmości ekipy FASE Szczecin. Bardzo dziękujemy za możliwość podwiezienia nas do hotelu i niedzielnej, wspólnej podróży z hotelu na halę. Bardzo dziękujemy!

Wieczorem lądujemy w hotelu.

Hotel, jak hotel, ale zawsze fascynująca jest ta metamorfoza chłopaków. Ledwo zeszli z parkietu hali, zmęczeni, niestety przegrani, ze spuszczonymi głowami. Na szczęście życie nie kończy się na piłce nożnej, więc nasi zawodnicy szybko przejęli większą cześć hotelu w swoje władanie. Kolacja, a potem niekończące się szaleństwo. Bieganie, granie w piłkę na korytarzu. Mogę postawić wszystkie swoje skarby, że gdyby zorganizować zawody w ganianiu po hotelowych korytarzach za piłeczką, to gralibyśmy o najwyższe tytuły.

Wyjazd sportowy ma swoje zasady. A zasad i tradycji łamać nie wypada, więc trener Adrian i Tata Kamyka, ku uciesze naszej gromady i wielkiemu zaskoczeniu i niemal przerażeniu postronnych lokatorów, odbyliśmy ceremoniał chrztu.

Było wesoło, a chłopaków nie przerażała nawet perspektywa poniedziałkowych zajęć z trenerem Adrianem.

Mniej więcej koło północy udało się ogarnąć całą tę gromadę i położyć się spać. Przecież jutro czeka nas druga część turnieju. Ta lepsza część.

Drugi dzień zmagań piłkarskich w turnieju BEKO CUP 2015 był równie uroczysty, jak ten sobotni. Nie brakowało loterii fantowej z nagrodami, licytacji koszulek dla potrzebującej małej Antosi, dobrej zabawy i gry w piłkę.

Zaczęliśmy od mocnego uderzenia, meczem z Lechem Poznań. Football Academy Lech Poznań. Nocne treningi w hotelu pomogły i na boisku lepsza była zdecydowanie Morena i po bramkach Filipa Krewniaka i Szymona Osmałka wygrywamy 2:1 to prestiżowe, jakby nie było, spotkanie. Radość była tak wielka, że aż zgubiliśmy klucz od szatni. Na szczęście hala nie była aż tak wielka, więc po godzinie poszukiwań, udało nam się zgubę odnaleźć.

Obsada sędziowska przypadła do gustu zwłaszcza naszym chłopakom.  :)

Niektórym tak bardzo, że nie mogli się rozstać. :)

Drugi niedzielny mecz, to potyczka z gospodarzami UKS Złoci Złotkowo. Rewanż za porażkę z dnia poprzedniego nie udał się do końca, bo po zaciętym spotkaniu na gola gola gospodarzy odpowiedzieliśmy tylko jednym trafieniem Patryka Prokopiuka. Powinno być więcej, ale zawiodła precyzja pod bramką oraz świetnie broniący bramkarz przeciwników.

Turniej wkraczał w decydującą fazę, także w Lidze Mistrzów i Lidze Europy. W starciu o wygranie turnieju na parkiecie zmierzyły się ekipy Varsovii Warszawa oraz FASE Szczecin. Szczecinianie wygrali pewnie, 3-0, sobotnie spotkanie eliminacyjne. Ale niedziela nie była już dla nich. Przegrali aż 0-5, nie znajdując sposobu na szybko i skutecznie biegających graczy z Warszawy.

Zwycięzca był już znany, a przed nami był również finał. Finał Pucharu Polski. W razie ewentualnej przegranej, mogliśmy spaść w tabeli niemal na sam dół. Tylko wygrana da nam Puchar Polski.

Presja była więc dość duża, ale zupełnie nie spętała nam nóg. Zagraliśmy szybko i skutecznie, zupełnie dominując drużynę Złotej Akademii Beko. Wygraliśmy 3-0, po bramkach Filipa Krewniaka, Nikodema Zdanowicza, oraz Patryka Prokopiuka.

Zdobyliśmy Puchar Polski, a najważniejsze było to, że udało nam się poprawić nastrój po sobotnich niepowodzeniach, podnieść się i zagrać zupełnie inaczej.

Brawo, chłopaki!

Korzystając z chwili przerwy,  trener Adrian, zrobił sobie pamiątkowe zdjęcie z kolegami z boiska :)

Ceremonia zamknięcia była jeszcze bardziej imponująca, niż sobotnie otwarcie. Defilada, hymn Ligi Mistrzów w tle, a potem dekoracje. Patryk Prokopiuk został wybrany przez naszych trenerów do wspólnej jedenastki All Stars Beko Cup 2015. Potem organizatorzy uhonorowali najlepszych: zawodnika, strzelca i bramkarza - turnieju.

Mnóstwo nagród, medali, pamiątek , dla każdego uczestnika turnieju, wręczanych w asyście pięknych dziewczyn w strojach FC Barcelony. Nikt nie został pominięty.

To było naprawdę imponujące.

Zadowoleni, obdarowani, uhonorowani wielkim pucharem zarządziliśmy odwrót do domu.

Kiedy chłopcy jeszcze grali, trener Adrian i mama Sebastiana zajęli się naszym wyprowiantowaniem. Warunki były trochę polowe, ale udało się.

Uwaga, wiadomość dla Sanepidu: bułki zostały umyte!!!

Dotarcie do poznańskiego dworca tym razem nie sprawiło już nam żadnego problemu. Na peronie przywitaliśmy pociąg jadący do Gdańska, ale my uparliśmy się na późniejszy, międzynarodowy, hiper i super pociąg z Berlina.

ZAPOWIADAŁA SIĘ DOBRA PODRÓŻ.

Po godzinie czekania i zwiedzania Mc Donaldsów, zaczęliśmy szturm na pociąg. Ten nic sobie z tego nie robił, bo zwyczajnie spóźnił się. Kiedy w końcu przyjechał, okazało się, że część naszych zarezerwowanych miejsc… jest zajęta.

Ot, tak, zwyczajnie. W końcu to PKP. Ktoś w naszym przedziale posadził starszą panią z opiekunem i z całą baterią sprzętu elektrycznego. O nas już nikt nie pomyślał. Bo po co? Na szczęście przypomnieliśmy sobie stare młodzieńcze lata, kiedy podróżowało się niemal wyłącznie na korytarzach. Poupychaliśmy młodzież po wszystkich przedziałach, a reszta , dorośli, spędziliśmy miłe, wesołe, trzy godziny podróży na korytarzu. Oj, co tam się działo! Dobrze, że młodzież tego nie słyszała. :)

 Oj, weźmie się Duda za takich,  oj weźmie...

Zadowoleni, uśmiechnięci, z ponad półgodzinnym opóźnieniem, bo przecież lokomotywa nie miała z wiadomego powodu odpowiedniej mocy :), dotarliśmy wieczorem do Gdańska.

Było super. Myślę, że każdemu ten weekendowy wyjazd zapadnie na długo w pamięci. Serdeczne podziękowania dla organizatorów za zaproszenie i możliwość wzięcia udziału w tak świetnej imprezie,  To była przyjemność wystąpić u Was.   Pokazaliście, że w Polsce  piłką bawią się nie tylko w  Lechu Poznań, Legii Warszawa, Lechii Gdańsk, czy Pogoni Szczecin. W każdym mieście są też inne zespoły i o nich również warto pamiętać...

A ja? Ja tam byłem, co widziałem i słyszałem, wszystko tutaj opisałem i pokazałem :) Pozdrawiam

niektóre zdjęcia  oraz  filmik  pochodzą ze strony:  zlotaakademia.pl

Powiązana galeria:
zamknij reklamę

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości