Przegraliśmy mecz z Portowcem...
W rozegranym w sobotę meczu trzeciej kolejki Ligi Juniorów D2, GKS Morena Gdańsk przegrał na swoim boisku z Portowcem Gdańsk 1:3. Do przerwy goście prowadzili 1-0. Bramkę dla naszego zespołu zdobył debiutujący w nowej roli kapitana zespołu Patryk Łąpieś.
To był bardzo dziwny mecz. Zaczęło się od zmiany kapitana drużyny. W szatni, w wyniku głosowania, opaskę kapitana drużyny powierzono Patrykowi, który uświetnił to naprawdę kolejnym udanym meczem, dobrą grą i strzeleniem kolejnego gola.
Spotkanie było wyrównane. Obie drużyny w równym stopniu miały problemy z konstruowaniem składnych akcji, gra toczyła się głównie w środku boiska, nie brakowało za to twardej walki, ostrej gry. Goście zdobyli bramkę po strzale z dystansu, przy dość biernej postawie naszych zawodników i błędzie bramkarza. Zawodnicy Moreny atakowali, z każdą minutą stwarzaliśmy coraz więcej sytuacji pod bramką Portowca. Niestety, w przeciwieństwie do rywali, nasi gracze nie potrafili skutecznie wykończyć swoich akcji, choć sytuacje były, Jaś i Filip strzelali niecelnie.
Po przerwie gra nie uległa zmianie. Walka nadal była wyrównana, niestety, po błędzie naszego bramkarza, rywale strzałem niemal z linii bocznej powiększyli swoje prowadzenie. Na szczęście to niepowodzenie nie podłamało zawodników w granatowo – czerwonych koszulkach, którzy bardzo ambitnie dążyli do poprawy rezultatu. Udało się pod koniec meczu. Filip Gramann po kolejnej akcji na skrzydle został sfaulowany w polu karnym, a piłkę na „wapnie” ustawił nasz nowy kapitan. Pierwszy strzał Patryka odbił bramkarz gości, ale dobitka była już skuteczna. Zdobyliśmy kontaktową bramkę i od tej pory ataki jeszcze bardziej przybrały na sile. Sytuacje były, ale choć ambicji było bardzo wiele, piłka nie chciała wpaść do siatki rywala. Do końca walczyliśmy ambitnie. W doliczanym czasie mieliśmy jeszcze rzut wolny pośredni z pola karnego, a potem jeszcze rzut rożny, po którym na polu karnym próbowali wepchnąć do bramki rywala wszyscy nasi zawodnicy łącznie z Damianem, który z bramki przesunął się w pole karne rywala. Gola nie zdobyliśmy, a za chwilę było jeszcze gorzej, bo piłkę przejęła jedna z dziewcząt Portowca i samotnie pobiegła przez niemal całe boisko wbijając piłkę do opuszczonej bramki. Sędzia już nawet nie wznawiał gry. Przegraliśmy 1:3.
Szkoda przegranego meczu, szkoda punktów, zwłaszcza, że z tą drużyną do tej pory wygrywaliśmy raczej bez problemów. Dziś byliśmy nieskuteczni, popełnialiśmy indywidualne błędy, słabo spisało się kilku zawodników, zawalił bramkarz. Nie da się oczywiście nie zauważyć znacznej poprawy w grze zespołu Portowca Gdańsk. To już nie jest ta drużyna z poprzedniego sezonu przegrywająca mecz za meczem. Jak widać opłaca się pracować i trenować.
Na plus można w sobotnim meczu zapisać grę Patryka Łąpiesia, dla którego straconych piłek po prostu nie było. Świetnie grał na lewej obronie Jaś Wójcicki, który oprócz skutecznego powstrzymywania naprawdę groźnych rywali, wiele razy wyprowadzał groźne akcje gospodarzy. Na prawej stronie dobrze też prezentował sięFilip Gramann, którego akcje stwarzały zagrożenie w szeregach zawodników z Nowego Portu, a po jednej akcji rywale ratowali się faulem w polu karnym. Udane zawody zaliczył również ambitnie walczący o każdą piłkę Jacek Leszczyński.
Na koniec jeszcze moja osobista uwaga odnośnie sytuacji po meczu. Uważam, że problemy zespół powinien rozwiązywać we własnym gronie, bez wyłączania poszczególnych graczy, a ocenianie gry każdy powinien zacząć OD SAMEGO SIEBIE. Co nie znaczy, że o problemach nie powinno się głośno mówić. Głośno, nie oznacza za plecami. Jestem pewien, że z meczu na mecz będziecie grali lepiej i skuteczniej, a z Portowcem na wiosnę znowu spokojnie wygracie.
Mecze III kolejki:
Morena 1-3 Portowiec
Błękitni 0-6 Olivia
Orzeł 2-2 Potok
Kowale 4-3 Kolbudy
Komentarze